Archiwum
nie pon wto śro czw pią sob
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30
Chmura tagów
Śladami warszawskich introligatorów / XIX-XX wiek
Śladami warszawskich introligatorów / XIX-XX wiek

   

 

    W naszej działalności antykwarycznej często natrafiamy na dziewiętnastowieczne i dwudziestowieczne książkowe oprawy starych mistrzów introligatorskiego rzemiosła rodem z Warszawy. Warto choć na krótko pochylić się nad postaciami, nad historią zakładów, w czym pomocne nam będą prace autorstwa Elżbiety Pokorzyńskiej: „Introligatorstwo polskie na drodze do uprzemysłowienia w XIX i 1. poł. XX wieku”, „Introligatorstwo warszawskie w przededniu II wojny światowej” oraz „Z dziejów introligatorstwa warszawskiego XIX i 1. poł. XX wieku”.

 

Od upadku Rzeczypospolitej do Księstwa Warszawskiego

 

    Wśród zakładów warszawskiej branży introligatorskiej w początkowym okresie ich powstawania dominującą pozycję zajmowały tradycyjne warsztaty rzemieślnicze należące do cechu. Z biegiem czasu sytuacja uległa zmianie, pojawiało się coraz więcej zakładów o innym statusie prawnym, zaś tradycyjne znalazły się w mniejszości. I tak u schyłku epoki stanisławowskiej działało w Warszawie co najmniej 14 warsztatów. Pierwszorzędną rolę wśród nich z pewnością odgrywały jeszcze zakłady należące do członków władz cechowych: Macieja Szczepańskiego i Jana Krzysztofa Kilemanna.

 

    Maciej Szczepański posiadał księgarnię w Warszawie w bramie Nowomiejskiej. Mieszkał tuż obok, na rogu ulicy Mostowej i Freta i zapewne tam miał warsztat introligatorski. Gdy w r. 1793 bramę rozbierano, Szczepański przeniósł się do zakupionej na własność kamienicy przy ulicy Świętojańskiej 12. Był starszym cechu introligatorskiego, aktywnie brał udział w Insurekcji Kościuszkowskiej, był także członkiem Konfraterni Literackiej.

 

    Jan Krzysztof Kilemann (Kielman, Kiliman, Kielemann) w 1774 r. otrzymał serwitoriat królewski, a w 1778 r. został mianowany nadwornym introligatorem królewskim. Choć serwitoriat zwalniał od obowiązku przynależności do cechu, Kilemann był jego członkiem, a nawet podstarszym. Mieszkał przy ulicy Trębackiej 630, zajmując tam najlepszy lokal. Równolegle z pracą na rzecz biblioteki królewskiej Kilemann był kontraktowym introligatorem Biblioteki Korpusu Kadetów, oprawił dla niej blisko 8 tysięcy książek. Wykonał także oprawy przeszło 500. tomów z biblioteki Ignacego Potockiego. Warsztat Kilemanna cieszył się najwyższą renomą.

 

    Po upadku Insurekcji Kościuszkowskiej i trzecim rozbiorze Polski nastąpił w Warszawie głęboki regres gospodarczy, który silnie odczuła warstwa rzemieślnicza. Z pola widzenia zniknął m. in. warsztat introligatorski Jana Krzysztofa Kilemanna, najlepiej zaś prosperowali ci, którzy łączyli rzemiosło ze sprzedażą książek i dewocjonaliów.

 

Czasy Królestwa Kongresowego (1815-1831)

 

    Zestawienia statystyczne z drugiej i trzeciej dekady XIX w. podają różne liczby warsztatów introligatorskich działających na terenie Warszawy – od ok. 40 do przeszło 60. Znane są nazwiska ok. 30. z nich. Pierwszoplanową rolę odgrywały pracownie Antoniego Oehla oraz Alojzego Pietrzykowskiego.

 

    Antoni Oehl, rodem z Budziejowic, pracował dla książąt Czartoryskich w Puławach, był wykonawcą m. in. ksiąg pamiątkowych Świątyni Sybilli. Co najmniej od 1812 r. przebywał w Warszawie, jego warsztat mieścił się na rogu Rymarskiej i Leszna 737-738. Oehl wykonywał seryjne oprawy „Roczników Woyskowych Królestwa Polskiego”, oprawiał książki z Biblioteki Belwederskiej Wielkiego Księcia Konstantego, pracował na zlecenie Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Jego warsztat był powszechnie znany, a prace zyskiwały pochlebne oceny. Oehl był członkiem Zgromadzenia Introligatorskiego, pełnił także funkcję podstarszego, a później również starszego cechu. W r. 1820 był członkiem loży masońskiej, pełniąc funkcję bibliotekarza.

 

    Alojzy Pietrzykowski otworzył warsztat introligatorski w Warszawie ok. 1807 r. po powrocie z 14-letniej zagranicznej wędrówki czeladniczej (Francja, Anglia, Włochy, Niemcy, Szwajcaria). Adresy zmieniał wielokrotnie: m. in. w latach 20-tych prowadził działalność na Krakowskim Przedmieściu 427, a w latach 40-tych przy Senatorskiej 472. Obok pracowni introligatorskiej zorganizował także warsztat litograficzny, gdzie wykonywano wiele druków muzycznych. Był kontraktowym introligatorem Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu, prowadził także sklep z galanterią papierniczą i introligatorską. Wyroby jego zyskały dobrą opinię, a na wystawie przemysłu krajowego w 1825 r. pochwałę Rządu. Pietrzykowski pełnił także funkcję podstarszego Zgromadzenia Introligatorów. Wykształcony w zagranicznych warsztatach, wprowadzał na rynek warszawski introligatorskie nowości. Dla Komisji Przychodów i Skarbu, obok zwykłych prac na potrzeby urzędnicze, co roku oprawiał luksusowo sprawozdania z działalności Komisji.

 

Czas pomiędzy powstaniami (1831-1863)

 

    Wybuch, a następnie upadek Powstania Listopadowego wywołał sankcje polityczne, nie spowodował natomiast pogorszenia sytuacji ekonomicznej mieszkańców Warszawy. Liczba warsztatów branży introligatorskiej rosła. W r. 1839 odnotowano w Warszawie 86 zakładów, a w r. 1854 - 104. Jakością usług wciąż wyrożniały się warsztaty Antoniego Oehla i Alojzego Pietrzykowskiego, a także Zygmunta Szteblera, Michała Falla, Andrzeja Rosiewicza, Wojciecha Śrebrowskiego i Wilhelma Kreuscha.

 

    W połowie XIX w. do najważniejszych i najbardziej znanych firm introligatorskich należał zakład Adolfa Kantora. Ten syn żydowskiego kantora (nazwisko Śpiewak zmienił na Kantor po przyjęciu wyznania ewangelickiego) został przez Antoniego hr. Ostrowskiego wysłany do Londynu na naukę zawodu i po powrocie, w 1848 r. założył w Warszawie przy ul. Miodowej 4 pracownię introligatorską oraz księgarnię specjalizującą się w sprzedaży Biblii w różnych językach (przedstawicielstwo angielskiego Towarzystwa Biblijnego). Firma działała co najmniej do 1903 r.

 

Od Powstania Styczniowego do lat osiemdziesiątych

 

    W ramach represji po Powstaniu Styczniowym zlikwidowano odrębność administracyjną Królestwa Polskiego. Akcja rusyfikacyjna na polu kultury, szkolnictwa, administracji oraz ogólnie zła sytuacja ekonomiczna nie sprzyjały ani kulturze, ani rzemiosłu introligatorskiemu. Natomiast zniesienie granicy celnej z Cesarstwem i uzyskanie dostępu do wschodnich rynków zbytu, a także fakt, iż rzesza popowstaniowych zesłańców podejmowała działania handlowe, sprowadzając różne produkty wykonywane na ziemiach polskich, skutkowały rozwojem wytwórczości o charakterze fabrycznym. Wielu rzemieślników korzystało z tych możliwości, przestawiając się na masową wytwórczość o profilu galanteryjnym. Równocześnie zaczęła się upowszechniać masowa oprawa książek sposobem manufakturowo-fabrycznym. Spowodowało to zmierzch tradycyjnego rzemiosła z jego tradycyjną, indywidualnie zdobioną oprawą książki.

 

    W latach 1869-71 działało w Warszawie przeszło 100 warsztatów introligatorskich, w tym do cechu należało jedynie 21. majstrów. Do ważniejszych zakładów należą, działające już wcześniej zakłady Kreuscha i Kantora, a spośród nowopowstających należy wyróżnić: Marcina Łuszczewskiego, który działał co najmniej od 1848 r., Aleksandra Zatwardowicza, który prowadził warsztat od 1848 do 1881 r. oraz Wawrzyńca Krochmalskiego, którego zakład był czynny co najmniej od 1850 r.

 

    Kilku introligatorów związanych było z Biblioteką Szkoły Głównej (dziś BUW). Jednym z nich był Franciszek Ksawery Estreicher, brat Karola, ówczesnego dyrektora biblioteki, a późniejszego znanego bibliografa. Franciszek Ksawery studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim filozofię, a następnie chemię i agronomię. Studiów nie ukończył, nauczył się natomiast rzemiosła introligatorskiego. Warsztat w Warszawie otworzył w r. 1861. Zapewne dzięki poparciu brata otrzymywał zlecenia na oprawianie książek bibliotecznych.

 

Od lat dziewięćdziesiątych do wybuchu I wojny światowej

 

    Włączenie Królestwa Polskiego w jednolity organizm państwa rosyjskiego i otwarcie granic dla wolnego handlu z ziemiami rosyjskimi zaczęły z czasem przynosić coraz większe efekty gospodarcze. Przemysł a także wytwórczość rzemieślnicza, zyskawszy ogromny rynek zbytu, zaczęły się rozwijać. Zauważalny jest także gwałtowny rozwój branży papierniczej, poligraficznej i galanteryjnej, na styku których działało introligatorstwo. Wyraził się on przede wszystkim w powstawaniu wytwórni galanterii introligatorskiej. Znaczący był wzrost zatrudnienia w zawodzie introligatorskim, zaczęły powstawać nowoczesne korporacje zawodowe zarówno pracowników jak i pracodawców. Tradycyjna organizacja cechowa również weszła w epokę unowocześniania. Zbiegło się to w czasie z objęciem starszeństwa przez Konstantego Kolasińskiego.

 

    Konstanty Kolasiński własny warsztat otworzył przed 1877 r. W r. 1888, po śmierci starszego cechu został wybrany na ten urząd, pełnił go do swej śmierci w r. 1899. Ceniony za gospodarne rządy; był zwolennikiem otwarcia skostniałych struktur cechowych dla nowych zjawisk (przyjmowanie rzemieślników niecechowych oraz kobiet); doprowadził do wykonania i był jednym z głównych fundatorów cechowego sztandaru.

 

    Przodującą rolę w introligatorstwie warszawskim odegrał Jan Franciszek Puget. Jego ojciec, Jakub prowadził samodzielny warsztat od 1878 r. Po śmierci ojca w 1888 r. Jan Franciszek Puget przejął warsztat i jednocześnie został wyzwolony na czeladnika. Po nauce zawodu w Niemczech uzyskał w r. 1891 tytuł mistrzowski, dzięki powiązaniom z firmą wydawniczą Gebethnera i Wolffa rozwijał swój zakład, specjalizujący się w masowej oprawie książek. W 1912 r. zakład został umieszczony we własnym budynku przy Mariensztacie 16. Wówczas firma osiągnęła największe rozmiary, zatrudniając ok. 100 osób. Puget wybierany był do zarządu cechu, najpierw jako członek zarządu, potem pełnił funkcję podstarszego, a w ostatnim okresie przed śmiercią – starszego.

 

    Jan Recmanik, rodem z Cieszyna, naukę zawodu rozpoczął w rodzinnym mieście u Jana Cichego. Wkrótce znalazł się w warsztacie Marcelego Żenczykowskiego w Krakowie, potem z kolei pracował w introligatorni oraz drukarni w Wiedniu. W r. 1899 wyjechał do Paryża, gdzie doskonalił swe umiejętności w złotnictwie introligatorskim, a potem na krótko również do Anglii i Niemiec. Pragnął postawić introligatorstwo polskie na równym poziomie z zagranicznym – stąd pilno mu było do Warszawy. Wsparciem dla Recmanika, w jego warszawskich początkach był Jan Franciszek Puget oraz drukarz Władysław Łazarski, który zorganizował pierwsze w Warszawie kursy zawodowe. Do działań tych włączył się Recmanik, prowadząc wykłady z introligatorstwa. Był członkiem cechu, w latach międzywojennych pełnił w nim funkcję przewodniczącego komisji egzaminujących kandydatów na czeladników i majstrów. Jego warsztat cieszył się najwyższą renomą.

 

    Włodzimierz Dippel otworzył w Warszawie warsztat, który od ok. 1910 r. mieścił się przy Nowym Świecie 26. Zakład nastawiony był na oprawy nakładowe oraz seryjne, poważną część produkcji stanowiła oprawa książek do nabożeństwa i mszałów w luksusowych, skórzanych, bogato złoconych oprawach. W zakładzie Dippla ok. 1910 r. pracowało od 10 do kilkunastu osób, później zakład rozrósł się zatrudniając kilkudziesięciu pracowników. Zakład wyposażony był w kilkanaście maszyn - został zniszczony podczas powstania we wrześniu 1944 r.

 

Okres międzywojnia

 

    O ile początek nowego wieku był okresem doskonałej koniunktury, a w branży introligatorskiej zaznaczył się powstawaniem dużych przedsiębiorstw o charakterze fabrycznym, to okres pierwszej wojny światowej spowodował nadwyrężenie, a często nawet upadek tych przedsiębiorstw, i tych większych, i tych mniejszych, rzemieślniczych. Na polu introligatorskim recesja dała się odczuć szczególnie mocno, usługi związane z książką, jako potrzeby natury luksusowej, były odsuwane przez społeczeństwo na dalszy plan. Z drugiej strony, rozwój introligatorni przy drukarniach i wydawnictwach odebrało rzemieślnikom dużą część zleceń, pozostawiając w ich rękach głównie roboty o charakterze galanteryjnym. W tych warunkach zmniejszyła się liczba warsztatów oraz skurczyła się skala ich działalności. Wiele z tych, które utrzymały się, były to pracownie chałupnicze, o niewielkich aktywach, skromnym wyposażeniu i zakresie wykonywanych prac. W tych warunkach tylko kilku zaczynającym działalność introligatorom udało się rozwinąć zakłady i dojść do dobrych wyników ekonomicznych. Z istniejących już wcześniej firm, działalność kontynuowały m. in. zakłady Pugeta, Recmanika, Dippla.

 

    Spośród podejmujących działalność pierwsze miejsce zajmuje Bolesław Zjawiński, który uczył się zawodu i wyzwolił na czeladnika w zakładzie Jana Recmanika, a tytuł mistrzowski uzyskał w 1917 r. W r. 1912 założył własną pracownię chałupniczą, dzięki zamówieniom wojskowym zebrał pewien kapitał pozwalający na rozbudowę warsztatu w kierunku introligatorstwa nakładowego; zatrudnił jednego, a potem następnych czeladników, dokupował kolejne urządzenia. Jego głównym klientem była Księgarnia M. Arcta, oprawiał także nakłady innych wydawców. Przed wojną przez wiele lat Zjawiński pełnił funkcję podstarszego Cechu Introligatorskiego w Warszawie, na ogólnopolskim Zjeździe Introligatorów w 1931 r. został wybrany prezesem Związku Cechów Introligatorskich R.P. W latach okupacji nadal prowadził swój zakład; był członkiem rady połączonego Cechu Rymarzy, Siodlarzy, Introligatorów i Ortopedystów w Warszawie, oraz przewodniczącym Komisji Egzaminacyjnej dla zawodu introligatorskiego. Jednocześnie jego zakład był ośrodkiem działalności konspiracyjnej. Po Powstaniu Warszawskim introligatornia Bolesława Zjawińskiego uległa całkowitemu unicestwieniu, wówczas Zjawiński objął kierownictwo Introligatorni Artystycznej. W tym czasie zorganizował cech introligatorski i został jego starszym.

 

    Franciszek Joachim Radziszewski pochodził z zamożnych, tzw. „wyższych” sfer, wysłany do Anglii dla rozejrzenia się w świecie i wykształcenia w jakiejś dziedzinie, wybrał introligatorstwo. Pierwszy zakład założył ok. 1909 r., wówczas też uczęszczał na kursy graficzne w Muzeum Rzemiosł i Sztuki Stosowanej. Później, z dwoma wspólnikami utworzył dużą firmę drukarsko-introligatorską „Astra”155, po jej upadku prowadził pracownię introligatorską na Mariensztacie 23, w której wykonywano przede wszystkim oprawy artystyczne i luksusowe. Radziszewski nie zatrudniał pracowników, w pracy pomagali mu synowie Stefan i Jan, a także uczniowie, często wywodzący się z domów inteligenckich, uczący się introligatorstwa amatorsko. Nasiąknięty wpływami angielskimi wypracował wkrótce Radziszewski własny styl twórczy, nawiązujący do opraw historycznych, klasycystycznych, empirowych, z elementami modnego folkloru zakopiańskiego. Radziszewski nie dbał o reklamę, pracował bowiem dla ograniczonego kręgu odbiorców, w tym przedstawicieli władz, arystokracji, artystów, warszawskiej inteligencji. Wykonywał specjalne prace (głównie księgi pamiątkowe i teki do dyplomów) dla Zamku Królewskiego, dla prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, dla Józefa Piłsudskiego i innych. Wyjątkowo wykonywał oprawy wydawnicze, jak np. do monumentalnego wydawnictwa Trzaski, Everta i Michalskiego „Polska, jej dzieje i kultura” czy też do albumu „Polska w krajobrazie i zabytkach”. Radziszewski często wysyłał swe prace na wystawy, na wielu otrzymał medale i wyróżnienia. Wspólnikiem Franciszka Joachima Radziszewskiego był jego syn Stefan, wykształcony plastyk. Kontynuował on działalność firmy po śmierci ojca, aż do Powstania Warszawskiego, kiedy to kamienica, w której mieścił się warsztat, została całkowicie zrujnowana. Stefan Radziszewski, a także drugi syn Franciszka Joachima – Jan pracowali w zawodzie także w latach powojennych. Nie dysponowali już wówczas bogatym zasobem form do wytłaczania ozdób ani szlachetnymi materiałami, a jednak ich prace, choć znacznie skromniejsze, charakteryzowały się indywidualnym podejściem do książki, dużym smakiem i wysoką jakością wykonania.

 

    Najwybitniejszym polskim introligatorem-artystą był Bonawentura Lenart. Apogeum jego działalności artystycznej obejmuje wcześniejszy okres jego życia (Wilno, Kraków), w latach pobytu w Warszawie (lata 30.) koncentrował się na zagadnieniach konserwatorskich (został sprowadzony do nowo zakładanej w Bibliotece Narodowej pracowni introligatorsko-konserwatorskiej). Lenart wypracował indywidualny styl, zbieżny z panującym w latach dwudziestych i trzydziestych na terenie Anglii i Niemiec. Inspirację do swych prac czerpał przede wszystkim z opraw dawnych, jego prace cechuje techniczna doskonałość, harmonia kompozycji i piękno użytych materiałów. Strona zdobnicza wyprowadzona została zarówno z treści jak i formy samej książki. Jego kompozycje są oszczędne, geometryczno-linearne, z własnymi, zaprojektowanymi motywami zdobniczymi; z biegiem lat coraz bardziej redukowane do samej tylko kompozycji literniczej.

 

Lata okupacji niemieckiej i PRL

 

    Lata czterdzieste dwudziestego wieku przyniosły ostateczny upadek introligatorstwa na polu rzemiosła i przedsiębiorczości w Warszawie, podobnie zresztą jak w całym kraju. Niemieccy okupanci wprowadzili zdradliwą politykę ekonomiczną, polegającą na zamrożeniu urzędowych cen i płac oraz wytworzeniu, na skutek braków rynkowych, „czarnego rynku”, z wielokrotnie wyższymi cenami. W tej sytuacji nadwyrężone długotrwałym kryzysem ekonomicznym lat trzydziestych zakłady introligatorskie nie mogły prowadzić racjonalnej działalności ekonomicznej. Większość przedsiębiorstw odczuwała poważne braki zaopatrzeniowe, które w chwili wyczerpania zapasów materiałowych uniemożliwiały jakąkolwiek wytwórczość.

 

    Wybuch Powstania Warszawskiego i następująca po nim działalność oddziałów niszczących systematycznie całe miasto spowodował także fizyczne unicestwienie warszawskich zakładów, ich pomieszczeń, urządzeń, wyposażenia, zginęło wielu fachowców, niektórzy rozproszyli się po innych miejscowościach, dających szansę na przeżycie. W Warszawie w najlepszej sytuacji były dzielnice peryferyjne oraz południowa część Śródmieścia i Mokotów, które wprawdzie ucierpiały w Powstaniu, lecz nie zostały całkowicie wypalone i zburzone. Tam też po wojnie zaczęły się reorganizować pierwsze zakłady introligatorskie. Działający w skrajnie trudnych warunkach rzemieślnicy odznaczali się wielką determinacją i uporem. Pracowali początkowo bez wody i energii, w zrujnowanych pomieszczeniach, z największym trudem zdobywając jakiekolwiek materiały. Liczba ich rosła, w r. 1946 działały już 42 zakłady introligatorskie zatrudniające 215 osób.

 

    Bolesław Zjawiński stracił własne przedsiębiorstwo, ale podjął działania by uruchomić i prowadzić przedwojenną Introligatornię Artystyczną związaną z wydawnictwem TEM.

 

    Warsztat Zygmunta i Jerzego Filipowiczów powstał jeszcze przed wojną, był to pierwszy uruchomiony warszawski zakład introligatorski, zaczął pracę już 20 lutego 1945 r. Młodszy z braci, Jerzy Filipowicz był jednym z założycieli pierwszej spółdzielni introligatorskiej – „Introdruk” oraz zorganizowanej wraz z innymi mistrzami „Intrografii”. Później opuścił spółdzielnię i wznowił samodzielną działalność. Był jednym z inicjatorów reaktywowania po wojnie Cechu Introligatorskiego, w późniejszych latach pełnił w nim funkcję starszego. Filipowicz był kontynuatorem tradycji bogatego zdobienia opraw, jego prace przypominają nieco styl Radziszewskiego.

 

    Alojzy Majkowski w r. 1923 rozpoczął naukę zawodu u Jana Recmanika, uczęszczał na zajęcia rysunku w Muzeum Rzemiosł i Sztuki Stosowanej, zdał egzamin czeladniczy, a następnie mistrzowski. Pracował w Introligatorni Artystycznej Wandy Michalskiej, w czasie okupacji prowadził własny warsztat chałupniczy. Po wojnie wydobył z gruzów i odremontował maszyny i założył warsztat przy ul. Grzybowskiej 47. Udało mu się przetrwać okres nękania „prywaciarzy” podatkami i domiarami. W r. 1956 z powodu rozbiórki kamienicy warsztat został przeniesiony na ul. Hożą 27, gdzie prowadzony przez spadkobierców funkcjonuje do dziś.

 

    Firma Janiny i Wacława Strusińskich założona tuż przed wybuchem wojny przy ul. Wilczej 26 po wojnie wznowiła działalność w innym lokalu, przy Marszałkowskiej 76. Firma rozwijała się, zorganizowano drukarnię i sklep papierniczy. W r. 1949 drukarnia i sklep zostały upaństwowione, introligatornia musiała skurczyć swą działalność do niewielkiego zakładu rzemieślniczego. W r. 1961 została przeniesiona na ul. Żurawią 61, gdzie funkcjonuje do dziś prowadzona przez syna Huberta; drugi z rodu Strusińskich, Andrzej, w latach 90. stworzył odrębny zakład przy ul. Nowy Świat 39.

 

    Zygmunt Zjawiński już przed wojną zdobył tytuł czeladniczy i podjął pracę w zakładzie ojca, Bolesława. W czasie wojny, w 1941 r. uzyskał tytuł mistrzowski i stał się wspólnikiem ojcowskiej firmy. Po wojnie i zniszczeniu warsztatu przebywał przez pewien czas poza Warszawą, kryjąc się przed restrykcjami, które dotykały uczestników wojny i Powstania Warszawskiego. W r. 1947 osiadł w Warszawie i tu otworzył warsztat introligatorski, został podstarszym Cechu Introligatorów. W r. 1950 na skutek polityki wyniszczającej zakłady prywatne zawiązał wraz z innymi rzemieślnikami Spółdzielnię Introligatorską „Intrografia”. W latach 1950-56 studiował na Akademii Sztuk Pięknych, ukończył studium konserwacji pod kierunkiem Bonawentury Lenarta. Prowadził samodzielny warsztat, pracował także jako kierownik artystyczny w „Intrografii”, był nauczycielem zawodu w Katedrze Konserwacji ASP, napisał podręcznik zawodowy pt. „Introligatorstwo”. Był wykonawcą wielu luksusowych opraw przeznaczonych na dyplomatyczne prezenty rządowe.

 

    Indywidualni rzemieślnicy podlegali naciskom w kierunku łączenia się w spółdzielnie. Większość z nich rzeczywiście uległa tym naciskom, w wyniku tych działań powstały spółdzielnie „Introligator”, „Introdruk”, „Intrografia”. Introligatorzy trzymający się swych własnych warsztatów zostali zmuszeni do wstąpienia do cechu, któremu w r. 1950 narzucono zarząd komisaryczny. Inną formą kontroli produkcji było utworzenie w 1949 r. Pomocniczej Spółdzielni Rzemieślniczej Drukarzy i Introligatorów. Spółdzielnia, powołana przez członków cechu, mająca pełnić funkcje pomocnicze przy zaopatrzeniu w surowce i zbycie gotowych towarów, wkrótce zaczęła odgrywać rolę kierowniczą. Zarząd Spółdzielni wykorzystał sytuację, iż na rynku zaczęło brakować surowców, spółdzielnia zamiast służyć swym członkom – podjęła rolę nakładcy. Przejęła funkcję przyjmowania zleceń, które pochodziły w coraz większym stopniu od sektora tzw. „uspołecznionego”, rozdzielała je pomiędzy warsztaty. Zaczęła także odgrywać rolę propagandowej „wtyczki”, kształtując socjalistyczną mentalność rzemieślników, wdrażając ich do działalności społecznej i politycznej.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium