Archiwum
nie pon wto śro czw pią sob
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31
Chmura tagów
Uwagi o Dekameronie Polskim J. K. Ordyńca / Hanna Tadusiewicz, 1969
182.jpg

Nasz księgozbiór został wzbogacony o osiemnaście numerów niezwykle rzadkiego, choć nie najwyższych lotów, periodyku społeczno - literackiego.

 „Dekameron Polski” wydawany przez Jana Kazimierza Ordyńca [wcześniejszego wydawcy „Dziennika Warszawskiego”] ukazywał się 3 razy w miesiącu; w sumie, od 10 stycznia do 20 września, wyszło 27 zeszytów, pogrupowanych w trzech tomach. Pismo osiągnęło nakład ok. 120 egzemplarzy; w II kwartale 1830 roku miało 73 prenumeratorów , w trzecim 108.*

Z tej okazji pozwalamy sobie przypomnieć / zacytować artykuł z roku 1969, autorstwa Hanny Tadusiewicz „Uwagi o Dekameronie Polskim J. K. Ordyńca”, zdigitalizowany przez Muzeum Historii Polski **:  

W ostatnim numerze „Dziennika Warszawskiego”1 z końca 1829 r. redaktor i wydawca pism a Jan Kazimierz Ordyniec zapewniał odbiorców, że »Dziennik Warszawski« będzie i dalej, począwszy od nowego, następnego roku wychodził. Kolejny numer „Dziennika” już się nie ukazał; pismo romantyków warszawskich zakończyło swą cztero- i półroczną egzystencję. Ordyniec nie zrezygnował jednak z przedsięwzięć wydawniczych. Miejsce „Dziennika” zajął „Dekameron Polski” . O kontynuacji pism a donosił Malewskiem u Joachim Lelewel: „Był przez lat kilka utrzymy­wany »Dziennik Warszawski« {...] Najwięcej nieregularnością dyskredytujący się redaktor przewracał swój dziennik z boku na bok, a widząc, że to nie pomoże, odmienił mu kołdrę i łoże, przeistoczył go w »Dekamerona«. O drugim piśmie Ordyńca, poza listem Lelewela i wzmiankami w ówczesnej prasie, niemal zupełnie brak wiadomości. Dane bibliograficzne podaje Bibliografia Polska X IX stulecia K. Estreichera, Bibliografia historii Polski i Bibliografia prasy polskiej. Natomiast dawniejsze i nowsze prace, poświęcone dziejom czasopiśmiennictwa, nie uwzględniają go wcale lub wymieniają tylko z tytułu. P arę istotnych szczegółów o „Dekameronie” odnaleźć można w ogłoszonych w 1966 r. Studiach nad prasą. W „Kurierze Warszawskim ” z 31 grudnia 1829 r. zamieścił Ordyniec Prospekt na pismo periodyczne pod tytułem „Dekameron Polski”, w któ­rym informował: „Redagując od trzech lat »Dziennik Warszawski«, przekonałem się, że to pismo zbyt zacieśnione w swoim początkowym planie, pomimo wszelkich moich starań niepodobna było popularniejszym uczynić[...] Postanowiłem przeto z końcem roku bieżącego zamknąć »Dziennik Warszawski«, a od nowego 1830 roku wydawać nowe pismo periodyczne pod tytułem »Dekameron Polski« [...] Stosownie do tytułu pismo to wychodzić będzie trzy razy na miesiąc, to jest 10, 20 i ostatniego każdego miesiąca, w poszytach z dwoi arkuszy i pół składających się, z jedną ryciną co m iesiąc”5. W ciągu dziewięciu miesięcy (od 10 stycznia do 20 września 1830 r.) ukazało się dwadzieścia siedem zeszytów „Dekamerona” w małej ósemce, z których każdy, o paginacji ciągłej, liczył ponad trzysta pięć­dziesiąt stron druku. Pismo tłoczyła „drukarnia przy ulicy Mazowieckiej nr 134.6”. Wydawca ' zadbał o szatę graficzną „Dekamerona”. Szare, cienkie okładki zdobiły misterne ram ki o motywach rodzimej flory i fauny; w pierwszym kwartale — stylizowany kłos, liść dębu, w rogu ważka lub motyl, w drugim — w podwójnej ram ce girlanda spleciona z liści dębu i żołędzi, w trzecim zaś — ułożone w owal gałązki polnych kwiatów . Każ­dy zeszyt zdobiły ponadto symboliczne winiety z mottem zaczerpniętym z Horacjusza: „A ut prodesse, aut delectare”. Alegoryczne ilustracje zamieszczane na pierwszej stronie poszczególnych numerów „Dekamerona” wykonywał Fryderyk Krzysztof Dietrich, rytownik warszawski, właś­ciciel zakładu sztycharskiego, który opracowywał także stronę artystyczną czasopisma. O wysiłkach Ordyńca w kierunku postawienia wydawnictwa na wysokim poziomie estetycznym — nie bez złośliwości — pisał Lelewel: „Obwódki drukarskie na okładkach i winietce, sztychy na blasze z konceptem , dorywcze i żartobliwe kawałki upewniają, że »Dekameron« chce być dowcipnym ”. Początkowo wydawca drukował tekst w ozdobnych ramkach, ale już w czwartym zeszycie tłumaczył czytelnikom , czemu z tego rezygnuje; powodem były względy materialne, do których ,,[...] przyłączyły się jeszcze i moralne. Ze wszechstron powtarzano mi: po co ta żałoba? co to za mania oprawiania za ramki fabrykatów literackich? To razi oczy i dla wzroku niedogodne. Te więc dwoiste pobudki były m i powodem, żem postanowił odrzucić stereotypowe obwódki i po prostu kazać wytłaczać”. Cena pisma wynosiła rocznie 48 złp. w stolicy, a na prowincji — 58 złotych. Prenumeratę w Warszawie przyjmowały Drukarnia Szkolna, księgarnia Natana Glücksberga i Zygmunta Szteblera oraz skład K. Magnusa i J. F. Ciechanowskiego, na prowincji zaś wszystkie „pocztamty” Królestw a Polskiego. Ustalenie choćby przybliżonej liczby odbiorców „Dekamerona” nie jest rzeczą łatwą. Pewne wyobrażenie o wzrastającej ilości abonentów może dać dołączana do każdego tom u pism a lista prenumeratorów , według której liczba stałych odbiorców kształtowała się następująco: w pierwszym kwartale wymieniono ogółem 84 prenumeratorów (52 — osoby prywatne, 10 — red. czasopism, 6 — instytucje, 16 — poczta stołeczna), w drugim było ich 90, w trzecim — już 121. Notatka staty styczna, zamieszczona w 33 numerze „Motyla” z września 1830 r., podaje, że w drugim kwartale zaprenumerowano przez Pocztamt Główny Miasta Stołecznego Warszawy siedemnaście egzemplarzy pisma. Spisy abonentów nie uwzględniają ilości numerów sprzedawanych luzem , o którą należałoby zwiększyć liczbę tłoczonych egzemplarzy. „Dekameron” miał oczywiście więcej czytelników, zważywszy, że jeden egzemplarz, przechodząc z rąk do rąk, mógł być czytany przez kilka czy nawet kilkanaście osób. W pierwszym zeszycie „Dekamerona Polskiego” zamieścił redaktor przegląd czasopism wychodzących w Polsce, poprzedzony szkicem omawiającym zadania i rolę pism periodycznych w rozwoju literatury . „Pisma periodyczne — dowodzi autor — tak wiele przyczyniające się do oznajomienia z nowym i wiadomościami, wynalazkami i postępami sztuki umiejętności, uważane co do wielkości, ukazują w niejaki sposób stopień kultury umysłowej, a co do jakości, dążność tejże kultury . Od lat kilku, a osobliwie w roku 1829 znaczna liczba pism periodycznych, które się u nas zjawiły, jest dowodem postępu czytelnictw a naszego, jest dowodem stanu naszej literatury. [...] W prawdzie niektóre z nich ustają, lecz na to miejsce zjawiają się drugie [...] a jeżeli odbyt tych pism nie jest w równym stosunku do piśmiennictw a, to jednakowoż powiedzieć można, że czytelnictw o nasze znacznie rozszerzać się zdaje”. Owemu „rozszerzaniu się” czytelnictwa prasy służyły w Warszawie m. in. kawiarnie, zyskujące zwłaszcza wśród młodszego pokolenia coraz większą popularność. Na prowincji zaś próbowano tworzyć rodzaj towarzystw czytelniczych. O jednym z nich pisze z Szadek korespondent „Dekamerona” : „[...] zawiązaliśmy tu w sąsiedztwie towarzystwo przyjaciół nowości, a zatem pism periodycznych. Każdy z nas prenumeruje jedno z nich przynajmniej i wszyscy w dniach kolejno podług planu oznaczonych zjeżdżamy do każ­dego z kolei, gdzie [...] radziśmy odczytywać pism a w podziale przez niego zaprenumerowane ”. Jedną z ciekawszych rozpraw krytycznych „Dekamerona” jest recenzja wiersza Franciszka M orawskiego Klasycy i romantycy polscy, zamieszczona w pierwszym kwartale ,r. 1830: „Gładkie pióro, szczęśliwe zwroty cechują ten płód poetyczny, w którym atoli, pomimo całej chęci zachowania bezstronności, przebija się stronność”. Po tym krótkim wprowadzeniu podaje recenzent treść obu listów i zapytuje: „[...] jaki miał powód autor do napisania tych dwóch listów? Zdaniem naszym, nie mógł mieć innego, tylko albo chęć pogodzenia sporów literackich, albo wyśmiania i szkoły klasycznej, i romantycznej”. Z dalszego toku wywodów wynika, „[...] że poeta nie miał na celu pogodzenia dwóch szkół, bo temu wcale w piśmie swoim nie odpowiedział Na drugie pytanie daje również odpowiedź twierdzącą konkludując: „[...] zdaje się, że dyletantyzm cał­kiem zajął autora, że chciał wyszydzić obydwie szkoły i że wykonał to zgodnie z przedsięwziętym zamiarem ”. Artykuł o klasykach i romantykach korespondent ,,Dekamerona” uznał za doskonały: dobrześ im W Pan powiedział — chwali recenzenta — niech ustąpią jedni pedantyzm u, drudzy huczno-szumno-lotnych wyrazów i myśli, niech odrzucą od siebie, co razi i śmieszy [...] a przez to zbliżą się do siebie i obydwaj pożytecznie dla kraju pisać będą”. Polemikę prasową wywołały opublikowane na łamach „Dekamerona” wiersze Michała Godlewskiego. Pierwsza zabrała głos „Gazeta Polska”, zamieszczając recenzję dwu utworów: Pożegnanie do F. M. i Anioł marzenia. Recenzent, podsygnowany kryptonimem N..., zarzucił Godlewskiemu, że „ubrał swe wierszyki w słowa brzmiące, pochwycił kilka wyrażeń z Mickiewicza i Zaleskiego i nastrzępioną czczymi obrazami karykaturę puścił na widok publiczny” . Przeciw „Gazecie Polskiej” wystąpił na łamach „Powszechnego Dziennika Krajowego” nie rozszyfrowany krytyk D.; posądził on niefortunnego recenzenta o chęć wyszydzenia wierszy Godlewskiego przez zniekształcenie ich prawdziwego brzmienia. Wyrywając pojedyncze myśli z kontekstu, stworzył z nich karykaturę i „[...] to dzieło nacechowane piętnem przeobrażającego geniuszu Pana N... do niego samego należy”. Obrońca Godlewskiego jest jednak przekonany, że poeta zamieszczając nadal swe utwory w „Dekameronie Polskim ” , potrafi przekonać czytelników, iż niesprawiedliwa krytyka jest jedynie świadectwem zawiści recenzenta. Sam „Dekameron”, relacjonując w nu­merze majowym literackie spory, pisał: „Autor tego artykułu [...] zszywając wyrażenia, które obok siebie położone muszą śmieszne się wydać, tworzy piękną pstrokaciznę, zdolną przyozdobić jakiego trefnisia z wywietrzałych sztuk teatru włoskiego’’. Wymianę zdań w prasie warszawskiej wywołała też króciutka notatka zamieszczona w piątym numerze „Dekamerona” , że „Pamiętnik dla Płci Pięknej” przedrukował z „Dziennika Warszawskiego” wiersz Franciszka Kowalskiego Do Eleonory W . Redakcja „Pamiętnika” wyjaśniła skwapliwie, że nie wiedziała, iż wiersz Kowalskiego był już drukowany. Złośliwy komentarz, którym wyjaśnienie to opatrzyła, spotkał się z natychmiastową repliką Ordyńca. Urażony redaktor zarzucił „Pamiętnikowi”, iż przekroczył granice „[...] skromności, która i pismo to zalecać by powinna”, a w przedmowie do drugiego tomu pisma zapewniał czytelników, że nie będzie zrażać się niepowodzeniami, bowiem postawił sobie za cel „[..J dać skrócony obraz tegoczesnej naszej literatury , stanu sztuk i przemysłu, polityki i wszystkiego, cokolwiek się dzieje w naszym piś­miennym i działającym świecie”. Z generalnym atakiem przeciw Ordyń-cowi wystąpił „Powszechny Dziennik Krajowy”. Rzekomy korespondent, podpisany Wojciech Szydliński, zastanawiając się nad zawartością „Dekamerona”, dochodzi do stwierdzenia, że prócz poezji pismo „powtarza polemikę wszystkich innych gazet, a czasem śmieszne z niej wyprowadza wnioski, podług tychże gazet donosi mniej ważne wiadomości zagraniczne polityczne, rzadko kiedy ważniejsze krajowe. Pytam P. Dekamerona, czyli taki był i jest, istotny cel jego dziennika? Wątpię, lecz uczynię mu jedną uwagę, jeżeli z niej zechce skorzystać, nie tylko pismo jego, lecz i sław a nasza literacka zyska u rodaków [...] Proszę więc P. Dekamerona, aby się poprawił, bo jeżeli nie dba o łaskę krajowców , to niechaj przynajmniej nie wstydzi nas za granicą”. Sporo w opinii Szydlińskiego przesady, ale i wiele racji. Ordyniec istotnie zbyt dużo miejsca poświęcał na streszczanie toczących się w prasie warszawskiej polemik, zbyt wiele zamieszczał przedruków z pism krajowych i zagranicznych : zapowiedzi wydawniczych, nieciekawych wiadomości politycznych i nowości gospodarczych, jak np.: Sposób opędzania much od mięsa, Sposób pobudzenia apetytu świń mających się tuczyć lub Myśl o zatykaniu luftów od pieca. W śród tych „rozmaitości” znajdzie się czasem poważniejszy artykuł, dotyczący spraw literatury , lub niezła recenzja świeżo ogłoszonego dzieła. Sam Ordyniec opublikował omówienie Poezji biblijnych Stefana Witwickiego — najobszerniejszy artykuł krytyczny drukowany na łamach „Dekamerona”. Oceniając przychylnie pró­by Witwickiego, zapewnia,, że przyniosły one „[...] tyle zasługi dla naszej literatury , ile wybór przedmiotu zaszczytu dla jego charakteru moralnego”. „Dekameron Polski” nie wyróżniał się korzystnie wśród periodyków stołecznych ani doborem artykułów , ani nazwiskami autorów. Publikują w piśmie Ordyńca poeci niższego lotu: Franciszek Kowalski, Michał Godlewski, Józef Wyleżyński i niemal zupełnie nie znani dziś twórcy: Stanisław Dahlen, August Kroplewski, Ludwik Edward Rajszel, Konstanty Piotrowski i inni. W „Dekameronie” zadebiutował młody poeta rodem ze Żmudzi — Józef Hieronim Kajsiewicz, drukując kilka wierszy i powiastkę historyczną Uwiedziona małżonka. Krótkotrwałą egzystencję pisma przerwał wybuch powstania 1830 r. Po klęsce rewolucji Ordyniec znalazł się w raz z rzeszą uchodźców na emigracji, osiadł na stałe we Francji. Do prac wydawniczych już nie powrócił; zmarł w Paryżu na początku 1863 r. W literackich sporach epoki czasopismo Ordyńca udziału nie wzięło. Redaktor, nie angażując się po żadnej z walczących stron, nie nadał „Dekameronow i” charakteru periodyku proromantycznego, choć sam niewątpliwie sprzyjał nowej szkole poetyckiej, nie zadeklarował się również po stronie klasyków. „Dekameron Polski” — kontynuacja „Dziennika Warszawskiego” — mający być w zamierzeniu wydawcy pismem wszechstronniejszym i lepszym niż „Dziennik”, nadziei tych nie spełnił. Nie dorównał poprzednikowi ani rangą drukowanych prac, ani doborem autorów przewyższył go natomiast poziomem typograficznym . Wydawca zadbał o stronę artystyczną pisma. Zapewniając sobie współpracę jednego z czo­łowych sztycharzy ówczesnej stolicy, realizował postulat wydawania czasopism w coraz staranniejszej szacie graficznej. Pod względem typograficznym „Dekameron Polski” należy do ciekawszych periodyków warszawskich epoki przedpowstaniowej.

 

Dekameron Polski wydawany przez Jana Kazimierza Ordyńca 1830
Dekameron Polski wydawany przez Jana Kazimierza Ordyńca 1830

Dekameron Polski wydawany przez Jana Kazimierza Ordyńca 1830

 

*za: Anculewicz Zbigniew,  Rozwój prenumerat gazet i czasopism w Królestwie Polskim w latach 1815-1864 [http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Kwartalnik_Historii_Prasy_Polskiej/Kwartalnik_Historii_Prasy_Pol...  /  Muzeum Historii Polski]

 

**link do artykułu: [http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Rocznik_Historii_Czasopismiennictwa_Polskiego/Rocznik_Historii_C...  /  Muzeum Historii Polski]

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium